wtorek, 6 maja 2014

Szanuj przyjaciela swego jak siebie samego


Jestem przesiąknięta złością, niechęcią i rozczarowaniem, więc nie wiem, czy to dobry moment, by omawiać temat istotny w moim życiu jak oddychanie. Jak miłość może być niespełniona i nieszczęśliwa, tak samo dzieje się z przyjaźnią. Tylko, gdy zawodzi, nie docenia bądź odchodzi przyjaciel, to jakoś mocniej boli i w dołku ściska. Bo przyjaźń to źródełko każdej poważniejszej relacji. Żadna miłość bez przyjaźni nie wypali, chyba, że od początku zakładacie, iż to tylko friends with benefits. Tylko od takiej relacji do miłości jest daleko jak stąd do Chicago. Nie tędy droga.

Przyjaźń to baza. Tak jak ta pod makijaż – dzięki temu puder ci nie spłynie. Baza sprawi, że dłużej będzie można na ciebie patrzeć bez skrzywienia się i nie zaczniesz po dwóch godzinach przypominać karykatury własnej babci, nawet jak w tramwaju spocisz się jak mysz. Co zabawne, ostatnio doszłam do wniosku, że przyjaciel to nie tylko osoba, która dzieli z tobą swoje bądź twoje chwile pełne zwątpienia. Wtedy może zarówno być to wampir energetyczny, który zwabiony spadkiem twej formy, chce się odrobinkę podładować, wiedząc, że ktoś ma gorzej. Jeśli ta druga osoba pragnie spędzać z tobą miłe chwile tak samo żarliwie, jak wcześniej ścierała twe gile z bluzki, cieszyć się, że jesteś szczęśliwa i osiągasz sukcesy, to wtedy to jest to. Nie, gdy domagasz się o uwagę. Nie, gdy kolejny odcinek „Plotkary” jest ważniejszy niż spotkanie, mimo, że już właściwie nie liczysz, który raz z rzędu to ty wykazałaś inicjatywę. Nie, gdy dostrzegasz, że jesteś jedynie pocieszycielem. Nie, gdy kontaktu nie ma, gdy drugiej osobie się układa. Nie tędy droga.

Czasami też dwóm osobom przestaje być po drodze. Nie znaczy, że przestały kochać, że jak idą swoimi ścieżkami, to te ścieżki ponownie się nie skrzyżują. Czasami któreś musi dojrzeć, dorosnąć, znaleźć siebie w natłoku spraw. Ja odchodziłam, teraz wracam. Chcę zadbać ponownie o coś, co dawało moc i nadal jest źródłem satysfakcji i wciąż jest tak samo żywe, bo i charakter silniejszy. Czasami też trzeba przejrzeć na oczy, zrobić rachunek sumienia, zrozumieć, że zrobiło się wszystko, by coś kwitło, a coś wzięło i sobie zdechło. Może od początku trzeba było się zastanowić nad nazewnictwem? Niektórzy po latach nie dorastają do rangi „przyjaciela”, niektórym po krótkiej znajomości możesz wystawić atest jakości oraz ocenić na 5 gwiazdek, a niektórzy z biegiem czasu tracą renomę i okazują się nietrafioną inwestycją.

We wszystkim najważniejsze jest, by zachować równowagę. Łatwo o przekroczenie granicy między przyjaźnią a wykorzystywaniem bądź oziębłością. Zwłaszcza, gdy jesteś spragniony, by w tym podłym świecie odnalazła się choć jedna osoba, o której wiesz, że możesz powierzyć swoje smutki i radości. Jeśli taką perełkę znajdziesz, to skarb znalazłeś. Jeśli dwie, to jakbyś w totka wygrał. Potrójnego szczęścia nie mogę sobie wyobrazić. A jeśli ta perełka pomaga ci stawać się lepszym człowiekiem i uczy wybaczania, to trzymaj się jej co sił i wspieraj z głębi serca.

A przyjaźń w miłości? A która noga lepsza – lewa czy prawa? Po kilkunastu latach, gdy on jednak dowie się, czym jest cellulit i przyzwyczai się do widoku ciebie rano, to jedyne, co zostanie, to rozmowa. Jeśli nie umiecie przegadać pół nocy, a jeśli już, to potrzebujecie wody rozmownej w półlitrówkach, to z miejsca odpuść. Jeśli nie umie doprowadzić cię do histerycznych wybuchów śmiechu, a twoje idiotyczne teksty i miny nie przyprawiają go o ból brzucha i turlanie się po podłodze, to z miejsca odpuść.

Może pytanie tendencyjne, ale... Co dla ciebie jest najważniejsze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie toleruję wulgaryzmów stosowanych jako przecinek. Dla głębi wyrazu i w uzasadnionych przypadkach - mile widziane. :)