Zasady
regulują życie człowiecze, by choć czasami nadać mu jako taki
sens i porządek. Niektórzy (jak ja) lubią negować cokolwiek
noszące znamiona zasad, jeszcze inni uwielbiają układać własne.
Dobrze, gdy sprawdzają się na co dzień, a otoczenie wyraża chęć,
by je zaakceptować i się do nich dostosować. Wszyscy zadowoleni.
Gorzej,
gdy zasady regulują jedynie twoje kiełbie we łbie, innych
pomijając, ignorując, mając za pionków. Sytuacja wydaje się być
małą patologią i samobiczowaniem, gdy twój kodeks jest zestawem
przestarzałych reguł, których kurczowo się trzymasz. I nie
puszczasz, bo runęłaby skrupulatnie budowana twierdza, mimo że
budowana na plaży, a przez cegły widać prześwity i mchy.
I nie
puszczasz, bo musiałbyś coś zmienić, a każda zmiana to wyjście
ze strefy komfortu, a co za tym idzie – niepewność. Nieważne,
jak jesteś przebojowy, mały chłopczyk bądź dziewczynka w tobie
krzyczy z całych sił: „Nie zostawiaj mnie! To boli! Nie chce!
Skończ z tymi głupotami!”
O
pogodzeniu się ze swoim wewnętrznym dzieckiem innym razem.
Tymczasem będzie gorzko o tym, jak takie skamieniałe dinozaury
stają się ropiejącymi wrzodami na tyłku swoim i ludzi, którzy
mieli (nie)przyjemność z nimi przebywać.
Mówisz:
„Dość! To już nie się nie sprawdza. Chcę iść własną
drogą.” Gdy z pełnym przekonaniem przedstawiasz swojej argumenty
drugiej stronie, natrafiasz na ścianę. Dzieją się rzeczy
rozmaite.
Ktoś
może się przebudzić. Tak
jak podczas wyrastania z zabawek, a będąc dużym dzieckiem – przy
selekcjonowaniu ciuchów na „do noszenia”, „ujdą po domu”,
„nie noszę od paru lat, ale tą bluzkę dostałam od cioci Kloci
na komunię, więc ma wartość sentymentalną (i zostawiasz zabytek
na kolejnych parę lat, aż trafi do kategorii nr 4)” bądź „nie
noszę od paru lat i nawet osiemdziesięcioletni pan Gienek z III
klatki na mnie w tym nie chce spojrzeć i (ze łzami w oczach)
wyrzucam”. Już niepotrzebne jak kolejna lokata czy wybory na
Ukrainie, ale rozstać się ciężko, bo tak długo twoje było, że
przywykłeś jak do tostów rano lub papierosa tuż po. Uczucia
towarzyszące temu typowi postawy: rozczarowanie, niechęć i
niepewność połączona ze sprzeciwem.
Ktoś może się zezłościć.
Jak to?! Masz śmiałość powiedzieć, że już nie?! A naprawdę
dostaje wewnętrzny komunikat: „nie jesteś wystarczająco dobry”,
„nie zasługujesz na szczęście i szacunek” czy „nikt cię nie
chce = nie potrzebuje”. Już cię nie przytulam? Przecież kupiłem
ci misia! Herbaty nie robię, jak wrócisz z pracy? Umiesz sama,
żartów sobie nie strój. Może uskuteczniać działanie z
partyzantki, szukanie dziury w całym bądź wbijanie szpili przy
byle sposobności. Swędzi takie to w tyłek, nie przetłumaczysz,
nie uspokoisz, najlepiej pałką w łeb i za włosy do najbliższego
rowu. Tu pomóc może jeszcze (uwaga, lokowanie produktu) Xenna na
zaparcia. Takiego osobnika coś rusza, bo w głębi ducha może i
czuje, że traci ważny element swojego życia, ale takie przeżycia
są mu zbędne, bo odbierają siłę. A on chce być silny i
niezłomny. Uczucia towarzyszące: uporczywa złość, zdenerwowanie
i strach pomieszany z bólem.
Może
się też zdarzyć, że osobnik ogrodnikowy wykaże spokój
i zrozumienie. Wiedz, że to
jedynie cisza przed burzą. Usunie się w cień, po to tylko, by co
rusz atakować pod różnymi „pokojowo nastawionymi” postaciami:
przyjaciela, kolegi, z którym bezinteresownie możesz iść do kina
i rzucać w widzów popcornem, ramienia do wypłakania. Najbardziej
niebezpieczny rodzaj upierdliwca, bo potem to ty czujesz się winna i
ta zła, bo on był dla ciebie zawsze wspierający i kochany, czemu
nie możesz zaprzeczyć. Przyczajony tygrys, którego nielegalni
emigranci porzucili na twoim podwórku, a on zamieszkał w budzie i
udaje Burka. Podejrzewasz, że te paski i pomrukiwanie to jakieś
nieburkowe, ale przymykasz oczy, dopóki daje się głaskać. Uczucia
towarzyszące: zdeterminowanie, upór i strach przed odrzuceniem.
Możesz
dać się złapać i ciągnąć nocne mary za sobą, nawet parę lat.
Ja ciągnęłam, ale zatęskniłam za dniem, choć noc ma tyle uroku.
Nie ogrzejesz się jednak.
A
ty? Jeszcze cię nęci światło księżyca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie toleruję wulgaryzmów stosowanych jako przecinek. Dla głębi wyrazu i w uzasadnionych przypadkach - mile widziane. :)